poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Zima, lato, wiosna czy jesień?

Teraz! szybko póki mi się chce pisać notkę. Kamila skarć się! Ty leniu, nauczyłabyś się wreszcie systematyczności. Również nie miałam o czym pisać notek.. Niczego nie wygrałam, niczego nie kupiłam, aż do czasu. Ostatnio pogoda była cudna, piękna i MNIE chciało się wyjść na zewnątrz, co mnie się raczej nigdy nie chce ruszyć i wolę posmęcić przed komputerem. Marnotrawstwo, ale taka już jestem, a tu taka niespodzianka, że wolę nawet postać przed blokiem i wystawiać ryjka do słońca, niż w domu siedzieć i wkurzać się na wszystko dookoła.  ach to grzanie. :), a wczoraj wstaję i patrzę przez okno.. a Tu śnieg. 
Również jestem już po przeprowadzce, o zgrozo już miesiąc.. Jak widać widoki mam na główną ulicę, gdzie jeżdżą auta, tramwaje i autobusy, które mają z resztą przystanek prawie pod moimi oknami na lewo. Uwielbiam ludzi którzy chodzą mi pod oknami.. ciasne, ale własne, zawsze mogło być gorzej, a i do tego można się przyzwyczaić. :) Ostatnio kupiłam sobie krem do twarzy SYNERGEN dla Rossmann'a, za 7,60 zł. Do cery mieszanej. Używam go parę dni i jestem zadowolona, Nie wysusza, jak i nie zostawia tłustego filmu na twarzy, miło pachnie i ma przyjemną konsystencję, oraz bardzo fajnie się wchłania.(Nie ma parafiny! <3) Zobaczymy po dłuższym czasie stosowania. Dostałam też lakier do paznokci od przyjaciółki z firmy wibo, bo wygrała dwa identyczne(Nie denerwuj mnie nawet swoją ilością wygranych) i postanowiła się podzielić. Dziękuję :*

No to chyba tyle na dzisiaj. Do następnego (oby) napisania. :)

niedziela, 5 lutego 2012

No dobra, zbieram się bo coś straasznie nie mogę się zebrać do napisania choć jednego posta. Cóż za lenistwo z mojej strony. Otóż, jestem szczęśliwa, chcę z nim dzielić każdą wolną chwilę i te pe. mamy pięknego synka, który pachnie równie pięknie. Dobra, koniec bo mogłabym tak pisać i pisać bezsensownie troszkę. Co nowego? Przeprowadzam się, haha. Pod koniec lutego wybywam z mojego najukochańszego mieszkania w szczerze powiedziawszy... Nieznaną pustkę, no dobra.. może znaną pustkę. Nie chcę, mamusiu na prawdę nie chcę i jestem temu przeciwna, ale cóż.. Ja tu zdania nie mogę mieć, siła wyższa. Szczerze to już dawno wygrałam pewne rozdanie, ale moje lenistwo nie pozwoliło mi nawet się nim pochwalić! więc zrobię to dziś. Otóż, było to dokładnie około 1 stycznia, kiedy zakończyło się rozdanie u FASHIONERY, a informacje o rozdaniu tutaj: klik.
 Kiedy leżałam sobie prawie usypiając i zdychając z nudów przez brak internetu, zadzwoniła do mnie przyjaciółka z tą o to miłą wiadomością 'Wygrałaś rozdanie!' - 'słucham? które?'.. byłam nieprzytomna i przez kolejne pół godziny próbowała wytłumaczyć mi co wygrałam, a ja i tak tego nie załapałam. No cóż.. Życie! Bardzo cieszę się z wygranej, bo ja raczej nie mam szczęścia do takich rzeczy... Nie to co moja przyjaciółka, skubana non stop coś wygrywa! Pierwszego lutego miałam szesnaste urodziny. Szczerze? To najlepsze urodziny w moim dotychczasowym skromnym życiu. Gdyby nie mój Misiek, to tego by nie było, bo  to On sprawił je najlepszymi. :) Notka o wszystkim i o niczym. No cóż, takie życie. Na razie koniec i obiecuję poprawę w swojej systematyczności..
Zdjęcie pozostawia Sobie wiele do życzenia. Ucięłam z karteczki G i te kolory to już totalna porażka. No, ale cóż. BARDZO DZIĘKUJĘ! <3

czwartek, 19 stycznia 2012

Po długiej przerwie wracam. Osobiście mogę powiedzieć. Tak, pochodzę z rozbitej rodziny. Ogólnie, tak od  początku, sylwester się udał, a nowy rok, to nowe plany.. Przeprowadzka i dużo, dużo zmartwień.. Dopiero od przedwczoraj mam internet. Teraz mieszkam na czwartym piętrze i staram się nie używać windy przemieszczania się na nie i całkiem nieźle mi to wychodzi, zobaczymy efekty może za jakieś 2 miesiące codziennego wychodzenia na czwarte piętro minimum 2/3 razy. :) Ogólnie mam plan chudnąć i pięknie wyglądać na wiosnę, lato... ale znając moje podejście z tym będzie ciężko, lecz trzymajmy się dobrej myśli. :d Jak znoszę tą sytuację? w porządku, trzymam się i to nawet całkiem nieźle.. Dziwnie mi z myślą, że znów pojawił się ktoś w moim życiu, bliższy może mojemu sercu, ale boję się tego. Boję się.. Sama nawet nie wiem dlaczego.. No nic, zobaczymy pojutrze bo się będę z nim widzieć. :) Ostatnio wracając do domu, przechodziłam obok pewnego stoiska gdy nagle miła pani rzekła " Zapraszam wszystko po złotówce". O! A co tam pani ma? - zapytałam. i pokazała mi swoje produkty. - Poważnie po złotówce? - Ależ tak dziecinko. Skończyło się na tym, że kupiłam kosmetyczkę, dwa opakowania ślicznie pachnących podgrzewaczy od Nestle, dwa markery, opakowanie czterech bateryjek paluszków  i kropelkę. Wydałam 7 zł i wcale nie żałuję tego jakże wielkiego 'wydatku'. Za własnym doświadczeniem z lakierem do paznokci od firmy Safari, skusiłam się na trzy kolejne.. po 3 zł od sztuki, cena bardzo okazyjna, a lakier mogę polecić nawet, choć troszkę krótko trzyma (2,3 dni maks), potem już się zdziera i odchodzi, ale czego się spodziewać po lakierze do paznokci za 3 zł? :) Oto one : 
Jak widać jakość zdjęcia nie powala, ale niestety zdjęcie robione telefonowym aparatem i to jeszcze samsungiem. :d Na razie nie mam innej możliwości i innego sprzętu.. Od lewej brzoskwinka(wreszcie! znalazłam dobry odcień) Kawka z mleczkiem i zwykły ciemny fiolet.. Nie zaprezentuję na paznokciach, ponieważ są w fatalnym stanie i po prostu, aż mi wstyd. Muszę kupić odżywkę z Eveline 8 in 1. Podobno bardzo dobra, a nawet jestem tego pewna, bo sama miałam z tej serii, ale inną.. Szkoda, że nie zastosowałam typowej kuracji. (AH! Ta moja wytrwałość). Na razie używałam tylko fioletu i jest to na prawdę ładny odcień tego koloru, ciemny, ostatnio lubię ciemne kolory na paznokciach, choć bardziej z niewiadomych przyczyn non stop chcę kupować różowe lakiery do paznokci.. Dobrze, że mam przyjaciółkę przy sobie która zawsze mi powie, żebym nie kupowała, bo mam już taki, bądź, że po prostu to bez sensu, ale! I tak o na pewno kupię jeszcze jakiś róż, nie ma to tamto. :) Siedzę sobie przy muzyce i zapalonych świeczkach, zapach lata wokół i ogólnie chyba mam ciepło w pokoju. Na razie tyle, do następnej! ;*

środa, 28 grudnia 2011

I po świętach!

Ojojoj! Już po Świętach, nie obyło się oczywiście bez kłótni, sprzeczek itp., ale myślę, że w każdym domu choć jeden spór powstał... np, z błahego powodu. 'Miałaś wyrzucić śmieci, ileż można Cię prosić? [...]' ehh, cóż, a kończy się na posprzeczaniu się ze sobą i chwilowym obrażeniem, bo długo to trwać nie może, gdyż niektóre czynności po prostu nie obejdą się bez pomocy kogoś bliskiego. To były jedne z najgorszych Świąt w moim skromnym życiu... Wszystko się popsuło, ta sztuczna atmosfera, oraz co najlepsze.. Rozłąka moich rodziców. Cóż, może się przeprowadzę do mamy, ale będzie ciężko, bo stąd mam 10min. drogi do szkoły.. Ale skończmy przynudzanie, zajmijmy się prezentami! W sumie w tym roku nie narzekam na ich ilość, nie jest źle. :) Niezmiernie cieszę się z rękawiczek. Właśnie na takie czekałam, choć.. gdyby były białe, to byłoby mi o wiele milej, ale czarne również są Baaardzo milusie.:) Szkoda mi troszke bluzki z Carry która okazała się zamała (choć to troche miłe, że uważają mnie za tak chudziutką. ;d) a nie da się wymienić, bo metka do połowy ucięta i cena zamazana, oraz brak paragonu. Naturalnie pochwalę się wszyystkim. :) Najpierw, zdjęcie na którym nie znajdują się tylko zdobycze Świąteczne.


A teraz po kolei będę wam przedstawiać moich nowych przyjaciół. :)

Mgiełka do ciała Play Boy Play It Spicy. Niezbyt zapach przypadł mi do gustu.. zbyt mdły(?)
Adidas Natural Vitality. Stary zapach.. Chcę je może sprzedać, czy coś.. Po prostu znudzone.:)
C-THRU charming. Bardzo ładny zapach, coś nowego. nie mdłe, nie słodkie. idealne.


Oriflame Delicacy body cream. Bardzo przyjemny, delikatny i trochę słodkawy zapach. Krem nie zostawia na skórze nieprzjemnego filmu, ale pozostawia uczucie nawilżenia. Bardzo go polubiłam.
Oriflame Delicacy hand cream. Gdybym chciała powiedzieć coś o tym kremie, to powtórzyłabym tylko to, co powiedziałam o balsamie do ciała.:)
Oraz Oriflame Delicacy soap bar. (zdj.1) widać, że jeszcze nie otworzone, ale pewnie pachnie podobnie, i ma podobne zastosowanie. :)
Eveline: glicerynowy superskoncentrowany krem-maska do rąk i paznokci 5 w 1.
* Intensywnie nawilża
* głęboko odżywia
* regeneruje
* rozjaśnia przebarwienia
* wzmacnia paznokcie
bio kozie mleko+witamina E masło karite. doskonale wchłaniająca się formuła.
Krem jest świetny. Delikatnie pachnie, nawilża i dłonie stają się po nim o wiele głądsze i milsze w dotyku.
Osobiście go baardzo lubię. Non stop bym go wąchała, gdy jest na rękach.
Mleczko nagietkowe: oczyszczanie twarzy, demakijaż oczu. Dużo czytałam, że to o to mleczko podrażnia.. Racja, oczy pieką i są czerwone, a na skórze pozostawia nieprzyjemny film. Plusy są jednak takie, że radzi sobie nawet z ciężkim makijażem, dzięki swoim składnikom dobrze nawilża twarz i oczywiście cana 5 zł.


 Pędzelki! Do różu i pudru te większe, mniejsze po prawej do nakładania cieni na oczy, niżej do czesania brwi i rzęs, oraz praktyczne lustereczko pokazujące w normalnym obrazie i powiększające 2x. Z tego się bardzo cieszę, bo jak wiadomo.. Pędzelki zawsze są praktyczniejsze niż palce, bądź gąbeczki do pudru.:)


I to co lubię chyba najbardziej.. Lakiery do paznokci! :) Cieszę się, że dostałam trzy lakiery z firmy Sfari, tyle o nich dobrego słyszałam, a nie miałam okazji wypróbować! Lecz tylko jeden mi przypadł do gustu z tej trójki.. Różowy, bo czerwony i ten z lewej są perłowe... Ale co powiem o różowym? Bardzo fajna konsystencja, kolor piękny, świetnie kryje.. z wytrzymałością nieco gorzej, ale ogólnie daję +. :) Przepraszam, że zdjęcie takie prześwietlone, ale specjalnie ustawiłam taką jasność, żeby ten bordowy malutki, nie wyglądał po prostu na czarny.. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam, że jest on z Golden Rose! czyli od razu polubiłam ten lakier.. :) o odcieniu 198. Mała perełka.:)

I Ostatnie rzeczy, które zdobyłam na zakupach w rossmanne. :)


Perfumowany zmywacz do paznokci firmy Coral. Jest.. Zielony, ale i tak go uwielbiam. Nie wysusza, pachnie jabłkowo i baardzo łatwo zmywa lakier. Na prawdę polecam!
Puder! Tak zachwalany, najzwyklejszy z Rossmanna za niespełna 9 zł chyba. Antybakteryjny, dla mojej cery idealny. Godny polecenia.;)
i Torebeczka z Rimmel'a. za 0,50 zł. Urzekła mnie, dlatego wzięłam dwie :) Przechadzając się po alejkach usłyszałam, jak pewna kobieta pyta pani pracującej "przepraszam, czy miałaby pani odkład z RIMLA numer 4?" Z RIMLA?! haha, nic dziwnego, że potem przez pół dnia z przyjaciółką wszystko nazywałyśmy na cześć rimla.

I tak na koniec. Nie wiem czy będzie wam się chciało to czytać, ale jeśli tak, to będzie mi bardzo miło. :) zachęcam do komentowania i dzielenia się swoimi przeżyciami z jakimiś kosmetykami. A, i zalotnie uśmiechający się własnej roboty serniczek. :D
czyż nie jest uroczy? :)

czwartek, 22 grudnia 2011

miał, miał, miał wypuść mnie.

Hej. Czuję się wyczerpana dzisiejszym dniem. Od razu jak się obudziłam, popatrzyłam na zegarek i "O BOŻE, JUŻ JESTEM SPÓŹNIONA!".. Trochę wstyd spóźnić się na wigilię, ale wyjścia nie miałam.. Musiałam biegać jak jakiś popyrtaniec w te i we wte. To makijaż, to włóż bluzkę, umyj zęby, a może tak włóż spodnie? ugh. Jeszcze Tatuś zrobił mi awanturę, że prosił mnie o wyprasowanie koszuli, a ja tego nie zrobiłam.. Nie moja wina, że jak nie widzę tego co mam do roboty, to tego nie robię! Jeszcze byłam pod szkołą i delikatnie w duszy przekląwszy załapałam, że zapomniałam wziąć prezentu dla kolegi, więc spokojnie wróciłam do domu i podreptałam z powrotem do szkoły, ale przyszłam. Wszystkim smakował mój sernik, co było bardzo, bardzo miłe. Zniknął cały i znowu tata się wkurzył, że nie przyniosłam nawet kawałeczka, co za człowiek.. W domu i zaczęła się jazda z kotem. Nieustające MIAŁ potrafi doprowadzić do szału, ale nie było go prawie tydzień w domu, to cóż. przemęczę się, niech posiedzi w domu, źle mu nie jest. Prawie umierałam i stwierdziłam, że pójdę sobie spać, tak na godzinkę. Obudziłam się po pięciu godzinkach. Co słyszę? miał, miał, miał, miał, miał, miał. Kocie, czy mógłbyś się zlitować? Jak Cię kocham, tak mnie teraz denerwujesz. miał, miał, miał, miał, miał, miał. Tak, masz rację, trzymam Cię w domu na łańcuchu, głodzę i nikt Cię nie kocha, ale masz zjedz i bądź cicho. miał. Zabrałam się za sprzątanie, może nie tak od razu jakbym chciała, ale trochę zrobiłam, dzwoni kuzynka, że moja mama już wychodzi z biura i mam się zbierać bo jedziemy na zakupy. Ok, będę gotowa za 5 minut. Poszłam do łazienki, a tam atak luster i krzyczą: Kamila, twoja twarz, włosy.. Zrób coś z tym, zrób coś, patrz jak ty wyglądasz!, a ja: O matko, macie rację!. było fatalnie. 10 minut i byłam skłonna wyjść z domu. Pojechałyśmy, zrobiłyśmy zakupy. Dużo, Dużo prezentów, dużo różnych różności, dużo płacenia, a tak na prawdę nie kupiłyśmy nic pożytecznego. To trochę dziwne, ale wróciłyśmy i zabrałam się za ubieranie choinki, oczywiście musiałam ją rozwalić i urwałam dwie gałązki. pech chciał, że jedną z nich była ta na czubku. Jutro tatuś naprawi, a ja po nieudolnej próbie ubrania choinki, wreszcie zostawiłam to w cholerę. Niech się samo ubierze. Ja nie umiem i tym sposobem jestem cała w brokacie od czerwonych bombek. Siadłam do komputera  i tak się nie ruszam już od dłuższego czasu. Przydałoby się iść spać i chyba tak zrobię. A pro po wigilii klasowej, dostałam Lusterko, pędzel do różu, pędzel do pudru i zestaw do makijażu, taki malutki, idealny do podróży. Nie jest to super profesjonalne, ale od czegoś trzeba zacząć. :) Może kiedyś się pochwalę. A teraz jak patrzę ile tego napisałam, to nawet nie chce mi się czytać tego. Gramatyka pewnie nie jest zbyt ciekawa, ale cóż. Jestem zbyt zmęczona, żeby mi się chciało cokolwiek poprawiać. Z okazji nadchodzących świąt chciałabym wam życzyć wszystkiego, najlepszego. Samych sukcesów, i wszystkiego, wszystkiego co tylko sobie zamarzycie, ale nie tak od razu. Lepiej trochę poczekać i cieszyć się podwójnie. :) Trzymajcie się cieplutko. :*

sobota, 17 grudnia 2011

Golden Rose, Garnier, Wellaflex, Alterra czyli zakupy. ;)

Miałam jechać tylko po parę rzeczy, a w moich siatkach znalazło się dużo więcej niż bym w sumie chciała, ale oczywiście mi to nie przeszkadza. :) Byłam w M1 i trochę kupiłam. Chcę się z wami podzielić moimi zdobyczami, tak szybciutko, bo wybieram się za chwilkę do przyjaciółki na noc. :))

1.  Lakier do włosów Wellaflex Niepokonane utrwalenie. Stopień utrwalenia: 4 (maksymalny)
2. Szampon do włosów Alterra. Nawilżający GRANAT I ALOES Do włosów suchych i zniszczonych. Skusiłam się na niego ze względu na bardzo pozytywne opinie, niską cenę (8,99 zł), jak i chęć przetestowania go na własnej skórze, a raczej włosach. :)
3. Garnier Body, Intensywna pielęgnacja bardzo suchej skóry. Regenerujące mleczko do ciała. Kupiłam go, bo przyjaciółka powiedziała, że garnier najlepszy, a raczej wsadziłam go do swojego koszyka ze względu na moją mamę, która ma problemy z suchą skórą.
4. Classics Glamour. Srebrny perłowy (dla mamy), numer 107. Golden Rose.
5. Lakier do paznokci z proteinami, pomarańczowoczerwony, numer 322. Golden Rose.
6. Lakier do paznokci z proteinami, ciemnoczerwony, numer 286. Golden Rose
7. Lakier do paznokci z proteinami, niebieski, numer 349. Golden Rose
8. Dipliner od Golden Rose


Szczerze, to skusiła mnie do niego końcówka, bo chciałam przetestować, jak się tym mazia, jak to wygląda itp. :) myślę, że niedługo może pojawić się mała recenzja co do niego, jak i do każdego z wymienionych produktów, ale to tylko jeśli będziecie chciały.
Za zakupy w Golden Rose zapłaciłam 25,20 zł. Teraz jest mała promocja świąteczna i za każde wydane 25 zł, losujesz karteczkę, z napisaną nagrodą. Szczerze polecam, bo każdy los wygrywa! Mi się trafiła maskara. :)
9. Deep Black Volume Mascara, Golden Rose  Perfect Lashes. :)

To tyle co do zakupów, mam nadzieję, że nie zanudziłam.:)

*ps. Spotkałam Serce i Rozum! z Sercem sobie nawet fotkę zrobiłam, a raczej moja przyjaciółka zrobiła. :*

Trzymajcie się cieplutko. :*

 Oraz polecam świetne rozdanie noworoczne na blogu Kraina Luster. Świetne nagrody do wygrania, nie życzcie powodzenia, bo zapeszycie. :)

Kliknij tu.


czwartek, 15 grudnia 2011

Zestaw avon planet spa.

 Chcę się wynieść z tej dennej szkoły, z tej atmosfery, uwolnić się od pewnych ludzi i sytuacji. Mam problemy ze snem, mój mózg zaczyna mylić dzień z nocą. W dzień śpię, a w nocy raczej mało. Święta, święta już niedługo, a ja za chwilę pójdę sprzątać, w końcu trzeba pomóc jakoś mamie. ;) Pokłóciłam się z kumplem, ale okazało się, że jest tępy i niestety niezbyt inteligentny. Cóż. ;)

W tym poście chciałabym opisać mój zestaw z Avon'u Planet spa z minerałami z morza martwego. Osobiście mam Naprawczą maseczkę do włosów, krem do stóp, maseczkę do twarzy i krem do rąk (wszystkie zawierają minerały z morza martwego), ale to po kolei.; )
 Najpierw maseczka do włosów.
SPOSÓB UŻYCIA: Wmasować równomiernie w umyte włosy, pozostawić na 5-10 minut, a następnie spłukać. 

Moje doświadczenia z tym kosmetykiem: Użyłam go parę razy i w sumie zachwycona nie jestem. Kosmetyk jest ciężki, przez co włosy po wysuszeniu (suszarką, jak zwykle do dodania objętości włosom suszę je w pozycji zgiętej, aby włosy swobodnie zwisały(?) Zupełnie nie wiem jak to opisać, ale pewnie każda z was zna ten sposób. ;d) zaraz opadają i są przyklapnięte, dość ciężko się układają i są niesforne, i czego nie lubię chyba najbardziej, to elektryzują się.
Plusy: Włosy ładnie się błyszczą, są milsze w dotyku i wydają się odżywione. Bardzo fajna konsystencja (niżej zdjęcie),  ładnie się rozprowadza i nie spływa z włosów podczas czekania na zmycie, które jest bardzo proste, maseczka zmywa się bardzo łatwo, lecz włosy podczas płukania są tak gładkie, że wydaje się, iż mamy ją ciągle na włosach.
Minusy: Co to zapachu mam dużo do życzenia. Mnie osobiście drażni jego intensywność i woń, przez co prawie w ogóle nie używam tych kosmetyków. Włosy są ciężkie, opadnięte i takie bez życia.
Ogółem to polecam ją dla ludzi, którzy lubią bądź im nie przeszkadza intensywny zapach, niby świeży, morski i wg. mnie trochę pachnący męsko, ale to już pewnie od gustu zależy, również polecam osobom, które mają naturalnie bardzo puszyste włosy, bo wydaje mi się, że kosmetyk ładnie by je ujarzmił. :)

Krem do rąk.
Na tym zdjęciu znajdują się maseczka do twarzy, krem do rąk i krem do stóp. Jak widać, każde opakowanie wygląda niemal identycznie, dlatego nie chciało mi się pojedynczo robić zdjęcia i wrzucać, skoro prawie nie ma różnicy. ;)

Krem do rąk z minerałami z Morza Martwego.
SPOSÓB UŻYCIA(krem do rąk): wmasowywać w dłonie i w ogół palców za każdym razem, gdy skóra wymaga intensywnego nawilżenia.

Plusy: typowa kremowa konsystencja, ładnie się wchłania, rozprowadza. Jest troszkę rozwodniony, ale to tylko działa na plus przy smarowaniu. :) Skóra jest po nim miła, nawilżona i raczej się sprawdza w swojej roli. Choć zdecydowanie wolę swój Oriflame Swedish spa. klik. Który jest zdecydowanie lepszy i ten ogórkowy zapach <3. Ale to może kiedy indziej.
Minusy: Ten zapach.. Długie wrażenie, że krem jest na rękach, co nie jest komfortowe i co do zapobiegania łamaniu paznokci, to nic takiego nie zauważyłam.

Krem do stóp z minerałami z Morza Martwego. Pomaga zmiękczać i redukować stwardniały, suchy naskórek. Testowany klinicznie i dermatologicznie.
SPOSÓB UŻYCIA(krem do stóp): wmasować niewielką ilość kremu w skórę stóp.
Podobnie jak krem do rąk. :) 


Maseczka błotna do twarzy z minerałami z Morza Martwego.
 Absorbuje sebum i sprawia, że pory twarzy stają się mniej widoczne. Nadaje skórze miękkość, gładkość i promienność. Produkt testowany klinicznie i dermatologicznie.
SPOSÓB UŻYCIA: Nałożyć na umytą skórę. Pozostawić na 5-10 minut, po czym dokładnie spłukać. Stosować 1-2 razy w tygodniu.
Plusy: Przyjemna konsystencja, dość ciężko się rozprowadza i jest taka 'sucha', przez co elegancko trzyma się na twarzy. Skóra jest na prawdę gładka i przyjemna w dotyku, nie wysusza i znacznie czuć poprawę kondycji skóry. Cera jest orzeźwiona i czysta.:)
Minusy: Męczący zapach. Pory wcale nie są mniej widoczne.

 A to są konsystencje. Jak widzicie. :)
Ogólnie nie jestem zadowolona z zestawu, to pewnie przez ten drażniący zapach, który czuć i tak długo po zastosowaniu.
Pozdrawiam, trzymajcie się. :*