środa, 28 grudnia 2011

I po świętach!

Ojojoj! Już po Świętach, nie obyło się oczywiście bez kłótni, sprzeczek itp., ale myślę, że w każdym domu choć jeden spór powstał... np, z błahego powodu. 'Miałaś wyrzucić śmieci, ileż można Cię prosić? [...]' ehh, cóż, a kończy się na posprzeczaniu się ze sobą i chwilowym obrażeniem, bo długo to trwać nie może, gdyż niektóre czynności po prostu nie obejdą się bez pomocy kogoś bliskiego. To były jedne z najgorszych Świąt w moim skromnym życiu... Wszystko się popsuło, ta sztuczna atmosfera, oraz co najlepsze.. Rozłąka moich rodziców. Cóż, może się przeprowadzę do mamy, ale będzie ciężko, bo stąd mam 10min. drogi do szkoły.. Ale skończmy przynudzanie, zajmijmy się prezentami! W sumie w tym roku nie narzekam na ich ilość, nie jest źle. :) Niezmiernie cieszę się z rękawiczek. Właśnie na takie czekałam, choć.. gdyby były białe, to byłoby mi o wiele milej, ale czarne również są Baaardzo milusie.:) Szkoda mi troszke bluzki z Carry która okazała się zamała (choć to troche miłe, że uważają mnie za tak chudziutką. ;d) a nie da się wymienić, bo metka do połowy ucięta i cena zamazana, oraz brak paragonu. Naturalnie pochwalę się wszyystkim. :) Najpierw, zdjęcie na którym nie znajdują się tylko zdobycze Świąteczne.


A teraz po kolei będę wam przedstawiać moich nowych przyjaciół. :)

Mgiełka do ciała Play Boy Play It Spicy. Niezbyt zapach przypadł mi do gustu.. zbyt mdły(?)
Adidas Natural Vitality. Stary zapach.. Chcę je może sprzedać, czy coś.. Po prostu znudzone.:)
C-THRU charming. Bardzo ładny zapach, coś nowego. nie mdłe, nie słodkie. idealne.


Oriflame Delicacy body cream. Bardzo przyjemny, delikatny i trochę słodkawy zapach. Krem nie zostawia na skórze nieprzjemnego filmu, ale pozostawia uczucie nawilżenia. Bardzo go polubiłam.
Oriflame Delicacy hand cream. Gdybym chciała powiedzieć coś o tym kremie, to powtórzyłabym tylko to, co powiedziałam o balsamie do ciała.:)
Oraz Oriflame Delicacy soap bar. (zdj.1) widać, że jeszcze nie otworzone, ale pewnie pachnie podobnie, i ma podobne zastosowanie. :)
Eveline: glicerynowy superskoncentrowany krem-maska do rąk i paznokci 5 w 1.
* Intensywnie nawilża
* głęboko odżywia
* regeneruje
* rozjaśnia przebarwienia
* wzmacnia paznokcie
bio kozie mleko+witamina E masło karite. doskonale wchłaniająca się formuła.
Krem jest świetny. Delikatnie pachnie, nawilża i dłonie stają się po nim o wiele głądsze i milsze w dotyku.
Osobiście go baardzo lubię. Non stop bym go wąchała, gdy jest na rękach.
Mleczko nagietkowe: oczyszczanie twarzy, demakijaż oczu. Dużo czytałam, że to o to mleczko podrażnia.. Racja, oczy pieką i są czerwone, a na skórze pozostawia nieprzyjemny film. Plusy są jednak takie, że radzi sobie nawet z ciężkim makijażem, dzięki swoim składnikom dobrze nawilża twarz i oczywiście cana 5 zł.


 Pędzelki! Do różu i pudru te większe, mniejsze po prawej do nakładania cieni na oczy, niżej do czesania brwi i rzęs, oraz praktyczne lustereczko pokazujące w normalnym obrazie i powiększające 2x. Z tego się bardzo cieszę, bo jak wiadomo.. Pędzelki zawsze są praktyczniejsze niż palce, bądź gąbeczki do pudru.:)


I to co lubię chyba najbardziej.. Lakiery do paznokci! :) Cieszę się, że dostałam trzy lakiery z firmy Sfari, tyle o nich dobrego słyszałam, a nie miałam okazji wypróbować! Lecz tylko jeden mi przypadł do gustu z tej trójki.. Różowy, bo czerwony i ten z lewej są perłowe... Ale co powiem o różowym? Bardzo fajna konsystencja, kolor piękny, świetnie kryje.. z wytrzymałością nieco gorzej, ale ogólnie daję +. :) Przepraszam, że zdjęcie takie prześwietlone, ale specjalnie ustawiłam taką jasność, żeby ten bordowy malutki, nie wyglądał po prostu na czarny.. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam, że jest on z Golden Rose! czyli od razu polubiłam ten lakier.. :) o odcieniu 198. Mała perełka.:)

I Ostatnie rzeczy, które zdobyłam na zakupach w rossmanne. :)


Perfumowany zmywacz do paznokci firmy Coral. Jest.. Zielony, ale i tak go uwielbiam. Nie wysusza, pachnie jabłkowo i baardzo łatwo zmywa lakier. Na prawdę polecam!
Puder! Tak zachwalany, najzwyklejszy z Rossmanna za niespełna 9 zł chyba. Antybakteryjny, dla mojej cery idealny. Godny polecenia.;)
i Torebeczka z Rimmel'a. za 0,50 zł. Urzekła mnie, dlatego wzięłam dwie :) Przechadzając się po alejkach usłyszałam, jak pewna kobieta pyta pani pracującej "przepraszam, czy miałaby pani odkład z RIMLA numer 4?" Z RIMLA?! haha, nic dziwnego, że potem przez pół dnia z przyjaciółką wszystko nazywałyśmy na cześć rimla.

I tak na koniec. Nie wiem czy będzie wam się chciało to czytać, ale jeśli tak, to będzie mi bardzo miło. :) zachęcam do komentowania i dzielenia się swoimi przeżyciami z jakimiś kosmetykami. A, i zalotnie uśmiechający się własnej roboty serniczek. :D
czyż nie jest uroczy? :)

3 komentarze:

  1. oo, zachecilas mnie tym C-thru, nigdy nie mialam okazji powachac ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. : ) Mam nadzieję ,że kolejny zestaw bardziej przypadnie do gustu. : ) A ta mgiełka playboya jest cudowna! Też ją mam, tylko szkoda,że tak krótkotrwała. Zmusiło mnie to do zakupu perfum z tej samej linii. : )

    OdpowiedzUsuń